Treści prezentowane na blogu nie są związane z tematyką dotyczącą gier hazardowych. Blog ma charakter rozrywkowy i jest prowadzony w ramach mojej pasji.
Treści prezentowane na blogu nie są związane z tematyką dotyczącą gier hazardowych. Blog ma charakter rozrywkowy i jest prowadzony w ramach mojej pasji.
Równolegle do linii czasu obrazującej nasze życie pojawiają się liczne okazje. Z jednych korzystamy, z innych świadomie rezygnujemy, a jeszcze inne uciekają nam sprzed nosa, co spowodowane jest chwilowym zwątpieniem lub brakiem odwagi. Podobnie z tymi okazjami jest w świecie konkursowym. Czy zdarzyło Ci się kiedyś przejść obok sklepowej półki obwieszonej banerem informującym o trwającym konkursie promocyjnym? A może nawet kupiłeś produkt konkursowy i otrzymałeś paragon niezbędny do wzięcia udziału w zabawie o nagrody ale… No właśnie o to „ale” w tym wszystkim chodzi.Czy wiesz co było skutkiem tego, że nie wziąłeś udziału w zabawie?
Telewizory, aparaty fotograficzne, pieniądze czy nawet samochody i mieszkania. Wygrać można wszystko, a okazje do tego pojawiają się co chwilę. Wystarczy rozejrzeć się w jakimkolwiek sklepie wielkopowierzchniowym, by ujrzeć jakąś rywalizację konkursową. Jeżeli kupujesz jakiś produkt i widzisz przy nim napisy typu: „wyślij SMS z zadaniem konkursowym”, „zarejestruj paragon z zakupu produktu” czy „wejdź na stronę internetową i dodaj zdjęcie” to zastanów się, czy może warto pokusić się o wykonanie zadania i przy odrobinie szczęścia odmienić swoje życie. „Te konkursy to ściema”- pewnie nie raz tak pomyślałeś. Nie przejmuj się – ja też tak kiedyś twierdziłem. Ale powiem Ci teraz, że tak nie jest. To prawdziwe rywalizacje o realne nagrody, które wygrywają osoby biorące w nich udział. Duże marki nie mogą sobie pozwolić na medialne” wtopy” – jeżeli organizują jakiś konkurs, to z pewnością wszystko przebiega zgodnie z regulaminem, a nagrody otrzymują zwycięzcy. Jeżeli nie korzystamy więc z pojawiających się konkursowych okazji, to często dzieje się tak, że zamiast zgarnąć coś fajnego, nagroda wędruje do kogoś kto z tej szansy skorzystał. Uśmiech losu może pojawić się przed nami również i wtedy, kiedy wcale na niego nie czekamy.
Załóżmy więc, że jesteś w sklepie i pojawiła się ciekawa okazja. Niech będzie to konkurs promocyjny zorganizowany przez znaną markę czekoladek. W puli nagród znajduje się 1 wycieczka do Paryża, 5 telewizorów oraz 100 aparatów fotograficznych. Kupujesz słodycze, bo przecież po to zjawiłeś się w sklepie – twoja mama ma niedługo imieniny. Bez względu na to, czy konkurs trwa czy nie to i tak miałeś zamiar kupić akurat te właśnie czekoladki, bo to ulubione smakołyki mamy. Pomimo informacji o ciekawej okazji do zgarnięcia nagrody i zakupienia czekoladek, wychodzisz ze sklepu, ale paragon uprawniający do wzięcia udziału wyrzucasz do kosza na odcinku pomiędzy kasą, a głównym wyjściem. I właśnie to „ale”, o którym wspomniałem na początku jest tutaj kluczowe. To „ale” powoduje, że osoby podejmujące decyzję o udziale w konkursach przyciągają do siebie nagrody już od chwili, kiedy w ich umysłach pojawi się informacja o okazji. Wietrząc szansę wygranej zachowują paragony i wracają do domu, by przy ich użyciu dopełnić dzieła polegającego na przygotowaniu kreatywnej pracy konkursowej – czy to w formie krótkiego tekstu, ciekawego zdjęcia lub filmu. Nie zostawiają paragonów kasjerkom i nie wyrzucają ich wychodząc ze sklepu lub też po powrocie do domu. Czy przypominasz sobie sytuację przy kasie, kiedy odchodząc pozostawiłeś swój paragon? Czy coś takiego kiedykolwiek się wydarzyło? Czy wiesz co mogło stać się dalej? To ja Ci opowiem…
Wisząca w powietrzu okazja przeleciała przez twoje palce jak woda przez rozłożone dłonie. Ta okazja właśnie zmieniła właściciela. To już nie ty masz szansę zwiedzenia z ukochaną Paryża, oglądania w rocznicę ślubu filmu z tego wspaniałego wydarzenia na nowym telewizorze, czy uchwycenia pięknych rodzinnych chwil nowym aparatem fotograficznym. To pani kasjerka w tej chwili zwietrzyła swoją szansę. Wiedząc o trwającym konkursie tylko czekała, aż odwrócisz się na pięcie i miniesz sklepowe wrota. Napisała do mnie kiedyś konkursowiczka Żaneta i pochwaliła się, że znalazła w koszu sklepowym paragon – następnie wzięła udział w rywalizacji i wygrała 1 000 zł. Żaneta nie pracuje w sklepie, ale ten choćby jeden przykład powinien zwrócić twoją uwagę na to, ile niewykorzystanych szans i możliwości przelatuje przez Twoje ręce, bo poprzez to „ale” nie decydujesz się do wzięcia udziału w nadarzającej się okazji. Sporo sprzedawców nie wie jednak o trwających konkursach. Paragony trafiają więc do kosza, a okazja do wygranej przechodzi na kolejną osobę, która właśnie przed chwilą weszła do sklepu i zakupiła produkt promocyjny. Nawet jeśli jednak podejmie ona właściwą decyzję i zachowa paragon, to samo „ale” nie wystarczy do przyciągnięcia okazji. Z tym „ale” związane jest też coś jeszcze ważniejszego…
To właśnie „mi się” ma tutaj kluczowe znaczenie. Możemy bowiem zabrać paragon do domu i pozostawić go w portfelu lub odłożyć na półkę. „Mi się” odpowiada bowiem za to czy „mi się” chce wziąć udział w konkursie, czy też „mi się” nie chce podjąć rękawicy i poświęcić odpowiedniej ilości czasu i energii, które przybliżą mnie do wygranej. Owo „mi się” jest związane bezpośrednio z samodyscypliną, którą można kształtować również poprzez konkursowe rywalizacje. Dostrzeżenie tego „ale” w połączeniu z aktywatorem „mi się chce!” jest najprostszą drogą do zauważenia okazji i skorzystania z niej.
Okazje pojawiają się wszędzie, nie warto zatem zastanawiać się nad nimi, tylko należy od razu działać Jeśli nie spróbujemy, to nigdy nie dowiemy się ile niespodzianek na nas czeka. Zamiast kosmetyków mógł trafić się przecież Mercedes! Łap zatem konkursowe okazje, które się pojawiają, a jeśli już jakąś złapiesz i będzie to prawdziwa historia – opowiedz ją proszę w komentarzu poniżej 🙂👌